W zimne niedzielne przedpołudnie spotkały się ze sobą drużyny Teczy Janków i LKS Mniszków. Spotkanie obfitowało w wiele ostrych starć, ale to zespół gospodarzy zwyciężył 3:2. Bramki dla Tęczy strzelili: Tomasz Astrakowicz, z karnego, Przemysław Maj oraz Tomasz Lewandowski.
Gracze Teczy rozpoczęli spotkanie od mocnych ataków. Trener Mazurek postanowił zagrać trójką zawodników w środku pola: Kielich-Lewandowski-Astrakowicz i ta taktyka okazała sie skuteczną, ponieważ środkowa strefa boiska była zdominowana przez gospodarzy. Na efekt bramkowy kibice długo nie musieli czekać. W około 8 minucie o piłkę tuz przy końcowej lini powalczył Przemysław Maj i został sfaulowany w polu karnym. Pewnym egzekutorem okazał się stały wykonawca "jedenastek" Tomasz Astrakowicz. Następnie rzut rożny mieli goście z Mniszkowa. Po centrze na krótki słupek wpadł gol. Niefortunną interwencją popisał się Astrakowicz, który nie czysto trafił w piłkę, stojąc na krótkim słupku. Do piłki dobiegł napastnik gości i płaskim strzałem pokonał będącego ostatnio w znakomitej formie Sylwestra Białkowskiego. Niespodziewana strata bramki przez Jankowian, podziałała na nich pozytywnie, bo po kilku minutach przestoju ruszyli znowu do ataków. Tęcza dominowała na boisku. Jedna z ciekawszych akcji rozegrana została 10 minut przed przerwą. Kilka dokładnych podań, a następnie mocne uderzenie Marcina Kielicha z ok. 25metrów mogło przynieść bramkę. Co nie udało się w tej sytuacji, udało się tuz przed przerwą. W 45 już minucie długie zagranie otrzymał Tomasz Lewandowski, który pod naciskiem obrońcy zdołał oddać dobry strzał z którym problemy miał bramkarz Mniszkowa, parując go przed siebie. Najszybszy przy piłce okazał się rozgrywający bardzo dobre spotkanie Maj i głową dobił strzał tuż obok leżącego golkipera. W końcówce pierwszej połowy żółtą kartkę za opóźnianie gry otrzymał Jakub Stachecki (wcześniej za odrzucenie piłki kartką ukarany został Astrakowicz). Do przerwy 2:1 dla Tęczy.
Druga połowa rozpoczęła się od spokojnej gry gospodarzy. Goście za to zaczęli troche ofensywniej atakować, ale przez długi czas nie potrafili zaskoczyć obrony i Białkowskiego. Tęcza próbowała przeprowadzić jakieś akcje, lecz groźnych sytuacji podbramkowych nie stwarzali. Nadeszła ok. 60 minuta. Napastnik gości wpadł z piłką w pole karne, doskoczyli do niego Michał Kotynia i Przemysław Maj, którzy robili wszystko by tylko nie sfaulować gracza z Mniszkowa. W dziwny sposób napastnik upadł na murawę, a sędzia uważając, że zawodnik został "wzięty w kleszcze", podyktował rzut karny. Pomocnik gości pewnym strzałem po ziemi zmylił bramkarza Tęczy i zrobiło się 2:2. Po tej sytuacji na boisku zrobiło się nerwowo. Bramka stracona w dość kontrowersyjnych okolicznościach sprawiła duże zdenerwowanie w szeregach Tęczy. Gospodarzy od razu zaczęli atakować i zdominowali grę. Gospodarze strzelili nawet bramkę. Rzut wolny na własnej połowie wykonywał Kuba Stachecki, górną piłkę wygrał Lewandowski, która wpadła pod nogi Maja, ten znalazł sie praktycznie sam na sam z bramkarzem i zamiast strzelać zdecydował się podać do Tomasza Plicha, który był na spalonym i bramki sędziowie nie uznali. Na boisku pojawili się młodzi: Mateusz Ludwiczak i Dawid Kobus. Obaj starali się wprowadzić coś nowego do gry zespołu z Jankowa. Ludwiczak miał dwie dogodne okazje do strzelenia bramki, ale zbyt długo czekał z oddaniem strzału i został zablokowany. Dawid Kobus z kolei był faulowany w polu karnym, czego nie dopatrzył się arbiter główny. Tęcza nie odpuszczała i 15minut przed końcem dopięła swego. Rzut z autu na wysokości pola karnego wykonuje Michał Kotynia, który słynie z bardzo mocnych i dobrych wyrzutów w pole karne. Piłka przeszła wszystkich stojących na krótkim słupku, skozłowała od ziemi i do piłki najszybciej dobiegł Lewandowski i strzałem głową uprzedził wychodzącego z bramki bramkarza. Jak się ostatecznie okazało bramka ta, ustaliła wynik spotkania. Tęcza mogła jednak zwyciężyć nieco wyżej. Na ostatnie 10 minut na boisko wszedł grający trener Grzegorz Mazurek, który już wcześniej zapowiedział, że to będzie ostatnie spotkanie w którym zagra. Ikona zespołu Tęczy Janków mogła swoją piękną karierę zakończyć w najlepszy możliwy sposób czyli strzeleniem bramki. Piłkę w środkowej strefie przejął Lewandowski i podał ja pod nogi Mazurka, który znalazł się sam na sam z bramkarzem. Strzał trenera minął słupek bramki o kilka centymetrów. Po chwili słychać było tylko jęk kibiców i całej ławki Tęczy, że piłka nie wpadła do bramki.Goście mieli jeszcze jedną może dwie sytuacje, ale kapitalnie na przedpolu spisywał się Białkowski i za każdym razem przechwytywał piłki po długich dośrodkowaniach. Coach Tęczy zdecydował się na korekte w obronie. Na ostatnie minuty na boisku pojawił się Macin Knap, który zmienił mającego kartkę Arkadiusza Szymańskiego. Knap zajął miejsce Adam Kotynii defensywnego pomocnika, Adam przeszedł na lewą strone obrony. Końcówka to szalone ataki gości, którzy starali się wyrównać wynik. Dobrze zoorganizowana obrona nie dopuściła do tego by goście wyjechali z 1 punktem.
OSTATNI MECZ W BARWACH TĘCZY ROZEGRAŁ GRZEGORZ MAZUREK, KTÓRY GRAŁ W ZESPOLE Z JANKOWA OD POCZĄTKU ISTNIENIA KLUBU.
DZIĘKUJEMY ZA WSZYSTKO !!!
Zdjęcia z meczu do obejrzenia TUTAJ!!!
Tęcza: Białkowski - Stachecki (c) ż, M.Kotynia, Szymański ż (Knap) - A.Kotynia - Astrakowicz ż (Mazurek), Lewandowski ż, Kielich, Maj (Ludwiczak), Plich - J.Holak (Kobus)